Trzeciego dnia rano wyruszyliśmy autobusem do Locorotondo. Ku naszemu zdziwieniu, niewiele osób tam jechało, większość wysiadła w Alberobello, dokąd my zamierzaliśmy jechać później. Miasto było dość puste, mało turystów w uliczkach, głównie mieszkańcy kręcący się po targu czy siedzący na ławeczkach.
Tu, gdzie zaczyna się stare miasto - czyli za Porta Napoli usiedliśmy później w kawiarnii.
Locorotondo to małe miasteczko, które, jak wskazuje nazwa, jest okrągłe (loco - miejsce, rotondo - okrągłe). Poświęciliśmy na nie góra 2 godziny, bo poza pięknymi starymi uliczkami i widokami (m.in. na domki Trulli, których to pełno w okolicy - co nas zadziwiło, myśleliśmy, że współcześnie nikt już tam nie mieszka. ba, można nawet wynająć taki domek. a kiedyś było to miejsce przeznaczone dla zwierząt) ludzie głównie sączą tam aperol czy kupują lokalne bibeloty np z ceramiki :)
Stare miasto jest piękne. Zaczęliśmy od Porta Napoli i zagłębiliśmy się między białe kamieniczki. Naszą uwagę szczególnie przyciągnął ten ukwiecony budynek, który okazał się być pałacem i wisiała przy nim krótka jego historia :) Potem zgubiliśmy się na targu, gdzie ludzie przeciskali się między gęsto ułożonymi towarami.
Kolejnym odwiedzonym przez nas miejscem było Alberobello, czyli słynne miasteczko z charakterystycznymi domkami Trulli. Przepiękne miejsce. Z pamiątek najbardziej podobały mi się pojemniki na oliwę w kształcie domków... (które sprzedawano też np w supermarkecie w Bari przy ulicy Vittorio Emanuele) i makaron w opakowaniu w kształcie domku (supermarket przy głównym dworcu autobusowym w Bari).