Monday 13 September 2021

Puglia / Apulia cz. 4 (- ale jak to, to już nie Apulia?)

Dzień czwarty i zwiedzania ostatni - uff, to był wysiłek.. 

Tyle miast w kilka dni. Byliśmy padnięci...

Ale potem już tylko słodkie lenistwo, 

Aperol, białe winko, basen, knajpki, ośmiornice i makarony.


 Matera - już nie Apulia, a Basilicata. Pobliski region. 

Z Bari dostaliśmy się tam autobusem, a wracaliśmy pociągiem Ferrovie Appulo Lucane, co mimo przesiadki (ten sam dworzec, tor obok, żadnych problemów), moim zdaniem było wygodniejszą opcją.. 

Matera - miasto słynne z filmu Pasja (i nie tylko, bo "grało" Jerozolimę również w innych filmach). Ostatnio ponoć kręcono tam też nowego Bonda...


ღღღ

Po przyjeździe do centrum naszym oczom jako pierwszy ukazał się plac 
- Piazza San Francesco d'Assisi i ten piękny kościół. 
Stamtąd udaliśmy się do części miasta, którą wszyscy chcą najbardziej zobaczyć, czyli Sassi

ღღღ


ღღღ

Okazało się, że dość przypadkowo wybraliśmy malowniczą trasę z widokiem na katedrę. 

ღღღ


ღღღ

To już widok spod katedry. Ponoć miasto wygląda niesamowicie w nocy, jednak nie było nam to dane zobaczyć. Może następnym razem! 

Za katedrą udaliśmy się w prawo, "szlakiem widokowym" oznaczonym znakami na murach. W doł, do kolejnego kościółka. 

ღღღ


ღღღ

Po drodze podziwialiśmy widoki na stare budowle (część miasta Sasso Barisano) i jaskinie (Sasso Caveoso). W grotach wydrążonych w skałach na zboczach wąwozu Gravina jeszcze do lat 50 ubiegłego wieku mieszkali ludzie. Potem wysiedlono ich, z powodu szerzących się tam chorób. Żyli prymitywnie, z tego, co się domyślam bez dostępu do bieżącej wody... 


Poniżej jeszcze parę widoczków, na które natrafiliśmy po zejściu z tych schodów, 

(przed i po drugim śniadaniu [czyli Aperolu i pysznej kanapce w knajpce na rogu]). 

ღღღ


ღღღ

Po lewej - wąwóz. Można go również zobaczyć z bliska, ale nie mieliśmy czasu, a przede wszystkim - odpowiednich butów (i kondycji :D ).

ღღღ






ღღღ

Jeszcze więcej magicznych widoków znajdziecie na moim insta.
Tam możecie również do mnie napisać, jeśli macie jakieś pytanka 
lub po prostu chcecie popisać - np o ukochanych Włoszech.

Zapraszam serdecznie 
i polecam - jeśli będziecie niedaleko, 
koniecznie odwiedźcie Materę! Warto!




Thursday 29 July 2021

Puglia / Apulia cz. 3 - Locorotondo i Alberobello


 Trzeciego dnia rano wyruszyliśmy autobusem do Locorotondo. Ku naszemu zdziwieniu, niewiele osób tam jechało, większość wysiadła w Alberobello, dokąd my zamierzaliśmy jechać później. Miasto było dość puste, mało turystów w uliczkach, głównie mieszkańcy kręcący się po targu czy siedzący na ławeczkach. 

Tu, gdzie zaczyna się stare miasto - czyli za Porta Napoli usiedliśmy później w kawiarnii.



Locorotondo to małe miasteczko, które, jak wskazuje nazwa, jest okrągłe (loco - miejsce, rotondo - okrągłe). Poświęciliśmy na nie góra 2 godziny, bo poza pięknymi starymi uliczkami i widokami (m.in. na domki Trulli, których to pełno w okolicy - co nas zadziwiło, myśleliśmy, że współcześnie nikt już tam nie mieszka. ba, można nawet wynająć taki domek. a kiedyś było to miejsce przeznaczone dla zwierząt) ludzie głównie sączą tam aperol czy kupują lokalne bibeloty np z ceramiki :)



Stare miasto jest piękne. Zaczęliśmy od Porta Napoli i zagłębiliśmy się między białe kamieniczki. Naszą uwagę szczególnie przyciągnął ten ukwiecony budynek, który okazał się być pałacem i wisiała przy nim krótka jego historia :) Potem zgubiliśmy się na targu, gdzie ludzie przeciskali się między gęsto ułożonymi towarami.










Kawiarnia, w tle Porta Napoli.

Po okrążeniu uliczek przycupnęliśmy w romantycznej kawiarnii przy Porta Napoli, by wypić coś zimnego - na to dobrze jest często robić przerwę w takim upale ;) Chociaż upał nie towarzyszył nam stale, w ostatnich dniach podróży nawet była burza (w nocy) i troszeczkę się ochłodziło - ale to tylko na chwilę. Mimo zapowiedzi 3 burzowych, deszczowych, wietrznych dni, burza zwykle przechodziła i nadal beztrosko opalaliśmy się na leżakach i kąpaliśmy. Bez kapelusza czy czapki ani rusz... A najlepiej i kapelusz, i parasol nad głową. Plus krem z filtrem na twarz i szyję, jeśli dbacie o brak zmarszczek :) 


Widok z kawiarnii.



Kolejnym odwiedzonym przez nas miejscem było Alberobello, czyli słynne miasteczko z charakterystycznymi domkami Trulli. Przepiękne miejsce. Z pamiątek najbardziej podobały mi się pojemniki na oliwę w kształcie domków... (które sprzedawano też np w supermarkecie w Bari przy ulicy Vittorio Emanuele) i makaron w opakowaniu w kształcie domku (supermarket przy głównym dworcu autobusowym w Bari).





Uliczka z kapeluszami.


















Orecchiette - pyszny lokalny makaron, podawany z różnymi sosami - 
ja wybierałam z pomidorowym, był też np ze szpinakiem.





Ciąg dalszy nastąpi...



Wednesday 28 July 2021

Puglia / Apulia cz. 2 - Ostuni, Monopoli, Poligano a Mare


 Dzień drugi naszego wyjazdu do Apulii zaczęliśmy od sprawdzenia godzin odjazdów pociągów i kupienia biletów przy śniadaniu (w poprzednim poście pisałam, jakie appki na telefon się przydają i jaki hotel polecamy:)) oraz udania się na odpowiedni peron. I pojechaliśmy do Ostuni, pięknego "białego miasta". Cudowne miejsce. Polecam, szczególnie mając bardzo mało czasu na zwiedzanie - koniecznie Ostuni i Alberobello (oczywiście w mojej osobistej opinii, wiem, że kochana przez turystów jest też niedaleka Matera). Szczególnie zapadły mi w pamięci. "Białych miast" jest więcej, ale to jedno z nich.

Drugiego dnia, ponieważ połączenia kolejowe są w Apulii bardzo dobre, zdecydowaliśmy się na zwiedzenie AŻ 3 miast. Pierwsze było Ostuni, najdalej oddalone od Bari, potem Monopoli, a na końcu Polignano a Mare. Bilety kupowaliśmy przez internet, w kasie na dworcu lub raz - gdy do pociągu wpadliśmy spóźnieni, a internet bardzo wolno chodził - od miłego pana konduktora, w tej samej cenie, co na dworcu, co było dla nas pozytywnym zaskoczeniem. 

Korzystając z tego, że nasz hotel serwował śniadania w dni powszednie od 6:30 (w weekendy od 7), dość wcześnie znaleźliśmy się na miejscu. Pociąg mieliśmy, o ile dobrze pamiętam, o 7:31, na miejscu byliśmy o 8:22 + dojazd autobusem "miejskim". Bilet 6 euro + 1 euro za autobus. 


Widok na Ostuni z autobusu, którym trzeba dojechać do miasteczka ze stacji. Koszt ok 1 euro/os.


Już, gdy wysiedliśmy, spotkały nas takie widoki.





Godzina 9 rano - jeszcze pusto, ludzie dopiero co wychodzą z domów, sennie zbierają się do zjedzenia śniadania, a my już zwiedzamy. Ale tak jest najlepiej, nie ma tłumów, jest spokojnie, jeszcze nie tak gorąco. Może jeszcze nie wszystko otwarte, ale pociągi i małe sklepiki przecież już działają. 


W Ostuni na starym mieście wszystkie drogi prowadzą nas w górę. Włosi dopiero budzą się do życia, otwierają sklepy z kapeluszami i ubraniami, do restauracji przywożą towary z targu, kelnerzy szykują się do podania pierwszych zamówień. Mijamy ich i wspinamy się. Na szczycie jest katedra, piękne widoki i ukwiecone uliczki.











Słynne "instagramowe" (instagramable :) drzwi.

Potem udaliśmy się do Monopoli. Kolejnego urokliwego miasteczka, tym razem nad brzegiem morza. Morski klimat czuć tutaj od razu. Wybraliśmy się na wybrzeże i do starego miasta (zwykle korzystam z Google Maps i wbijam "centro storico" albo jakiś upatrzony punkt:)), to dwa najważniejsze punkty wycieczki, położone zaraz obok siebie.










Na deser - Poligano a Mare, również morze, klify i słynna plaża. A poza tym, pyszna pizza i sałatki w knajpce PIC NIC. Polaków było tam sporo :) Do tego tu dworzec był dość blisko, podobnie jak w Monopoli, a w przeciwieństwie do Ostuni, ale podjechaliśmy tuktukiem (tzn. trzykołowym motorkiem). Koszt 5 euro. 




Wspaniałe widoki, ale my byliśmy już dość zmęczeni, więc dość szybko obeszliśmy centrum i zebraliśmy się na pociąg powrotny. 




Plaża z góry. Jak wąwóz.


To był długi, ale przyjemny dzień.

Ciąg dalszy nastąpi...