Monday 6 January 2014

ღ 2013 ღ

Nie wiem już niczego. Nie czuję już niczego. Pojawiam się i znikam w świecie żywych. Czasem mam ochotę pozostać tu na dłużej, ale nie mogę. Nie chcę odchodzić, ale muszę. Znikam w śnie. Nie ma mnie. Nie istnieję. Nie myślę już o niczym. Egzystuję. Nie potrafię się zatrzymać. Nie spać. Sen jest potrzebny. Ale znikam przez niego coraz bardziej. I te natrętne myśli, by dokonać jakiejś zmiany. Nie mogę ich słuchać. Chociaż teraz też nie jest dobrze. Ale lepiej nie będzie. Poza tym, to poczucie winy. Wiem, że jestem wredotą, ale chyba nie aż taką. Zniszczyć kogoś? Nie dam rady. Nawet dla swojej korzyści. Z resztą, on też mnie wtedy zniszczy. Czasem mam jednak ochotę odpłynąć całkiem w ten sen. Pełen marzeń, cudowności, całego świata, którego nigdy nie zobaczę, egzystując tak, jak teraz. Mam dosyć. Przełamuję barierę dźwięku, ciszy. Nie boję się już. Ale nie odpowiadam. Wydaję tylko szum, miauczę, mruczę jak kot. Chcę odejść. W nienawiść. W mrok. W koniec. Jak miasto pokryte popiołem, opuszczone. Taka ja zostanę, jeśli czegoś teraz nie postanowię i nie zrobię. Sama nie wiem, czego chcę. Ale czy kiedykolwiek wiedziałam? Zawsze pochopne decyzje, zawsze niezgodne z sercem ani rozumem. Zawsze niewłaściwe. Czy kiedyś kogoś kochałam. Może. Ale serce mam martwe. Od zawsze nieprawdziwe. Ale tak głupia jeszcze nigdy nie byłam. Phi, przywiązać się, uzależnić, martwić tym wszystkim? Za wiele dla mnie. Chce zacząć od początku. Nowego, o ile może być też stary początek. Całkiem innego. Potrzebuję dużej zmiany. Nie będzie jej. No to chociaż mała. Tyle mi zostało. Zdrada mnie, tego co robiłam do tej pory? Nie. A może tak...







Te zdjęcia takie krzywe. Przepraszam Was za to. Robione były w pośpiechu, byle tylko uchwycić miasto. Rok temu wyglądało prawie tak samo jak dzisiaj.





Ta obcięta lampa. Ta brudna szyba...


Moja wieś.





2013.. Nie zawsze było idealnie. Ale czy jest co wspominać? Z pewnością.

Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!

Kinga